Afisz jako przedmiot
Dokument życia społecznego jako przedmiot
Materiały z archiwum Dokumentów Życia Społecznego „świadczą o historii” – w pierwszej kolejności stanowią dla badaczy podstawowe i bezcenne źródło informacji o dawnych czasach: na tym najogólniejszym poziomie są zatem narzędziem umożliwiającym badawczy wgląd w przeszłość. Same jednak, jako konkretne, fizycznie istniejące przedmioty, są również (nie)przerwaną historią – ciągłą, pulsującą, żywą. Długie dzieje trwania odbijają się na ich stanie materialnym: nośniku, kształcie, fakturze. Niektóre z nich opowiadają dziesiątki opowieści „mniejszych”, delikatnych, kruchych, a czasami nawet bardzo osobistych; takich, które w pożodze wielkiego procesu dziejowego najczęściej gubią się i umykają uwadze historyków. Przeglądając archiwum Dokumentów Życia Społecznego, można zadać sobie pytanie: co skrywa w sobie ta mała fałda na stronie tytułowej „Głosu Legjonisty”? Czy ktoś – być może jakiś Franek, który sto lat temu w swoich młodzieńczych latach zastanawiał się nad dołączeniem do Legionów – tak uparcie i z taką trwożliwą nadzieją wpatrywał się w imponującą postać ułana na koniu, że jego palce wyżłobiły na dokumencie to pozornie tylko nieznaczące wybrzuszenie? Dlaczego strona manifestu Polskiej Partii Socjalistycznej, nawołującego do strajku w łódzkiej manufakturze, jest taka wymięta i pełna ledwo już widocznych podkreśleń? Może robotnicy z podekscytowaniem przekazywali ją sobie z rąk do rąk na zebraniu? A może pośpiesznie chowali dokument do kieszeni w obawie przed zbliżającym się właścicielem zakładu pracy? Przedmioty, które przetrwały dłużej niż epoka, jaka wydała je na świat, wciąż żyją własnym życiem i teraz, po stu latach trwania, stają się ostatnimi, niemymi świadkami swoich czasów. Nierzadko mówią więcej aniżeli suche daty i historyczne fakty. Wyrażając to inaczej – zmieniają się w fascynujące artefakty. Jak szeroki jest horyzont domysłów, który rysują przed nami te obiekty?
Afisz z napędzającym wyobraźnię pokoleń, niepodległościowym hasłem „Niech żyje Warszawa!” nosi w sobie kilka osobliwych śladów. Jest postrzępiony w lewym dolnym rogu (może został wyrwany z jakiegoś dłuższego druku?), widać w nim również ślady wilgoci i przebarwień, które wyżłobiła tragiczna historia Państwa Polskiego. Najbardziej zastanawiające jednak są drobne, ciemne plamy w dolnej części dokumentu: wyglądają tak, jakby dokument został nadpalony. Kto wie, być może pochodzący najpewniej z Galicji (cena w halerzach) afisz był bliski spłonięcia w wojennej pożodze? A może było zupełnie inaczej – może przypuszczalny pożar, który chwycił papier, wybuchł nie w wyniku bomb, a zwykłego zaniechania?
Odmienną ścieżkę domysłów otwiera fascynujący dokument „Żołnierz polski". Marsz na pozycję, dość spokoju gdy walka toczy się potworna”, będący najprawdopodobniej wierszem żołnierskim opatrzonym orłem Związku Strzeleckiego – paramilitarnej organizacji społeczno-wychowawczej, powstałej we Lwowie w roku 1910. Na poziomie treści wiersz ten może dotyczyć internowania Legionów Polskich w Szczypiornie po kryzysie przysięgowym w 1917 roku. Na szczególną uwagę zasługują dwa fenomeny. Przede wszystkim, iż jako jeden z nielicznych artefaktów ze zbioru Dokumentów Życia Społecznego 1914–1918 dokument ten ma charakter osobisty i literacki: wprawdzie nie sposób dziś ustalić autorstwa tekstu, ale fakt, że został on napisany z pobudek tyrtejskich i poetyckich, wyróżnia go spośród zalewu oficjalnych obwieszczeń i odezw. Drugi fenomen – bezsprzecznie najbardziej dla nas tu istotny – dotyczy tego, iż tekst na dokumencie został najpewniej albo przekalkowany, albo wręcz ręcznie przepisany. Solidny, przejrzysty charakter pisma sugeruje, że akt przepisania miał doniosłe znaczenie. Z kolei rozmazujące się – szczególnie na rogach – litery w przejmujący sposób uwidaczniają nieuchronny upływ czasu. To przeszywające świadectwo niepodległościowych aspiracji i nadziei polskich doby Wielkiej Wojny.
Inny rzadkiego rodzaju dokument – list gończy za niejaką Anną Marją Lesser wystawiony najpewniej w pierwszych latach wojny – chociaż przetrwał w dobrym stanie, również wydaje się istotny z interesującego nas tutaj, haptycznego punktu widzenia. Ten zapisany nieco krzywym, pochylającym się drukiem dokument, naderwany w górnym i dolnym lewym rogu, zawiera bowiem świetnie zachowany, realistyczny wizerunek osoby. Postać przypuszczalnie podejrzana o szpiegostwo – Anna Marja Lesser spogląda na nas spod swoich grubych okularów bezpośrednio. Można odnieść wrażenie, że w jej pewnym spojrzeniu odbija się charakter epoki, której widmo krąży nad nami i wciąż nawiedza naszą współczesność. Losy Fraulein Doktor – legendarnej „królowej szpiegów” – potoczyły się z dala od szafotu. Nigdy nie została zdemaskowana. Zmarła dopiero w 1940 roku na gruźlicę.
Dokumenty nie tylko „znaczą” albo też „świadczą”. Dokumenty również „działają”, mają moc performatywną, inicjującą. Jako artefakty wytwarzają określony stan rzeczy. Ten sprawczy charakter przedmiotów, tak bardzo ostatnio inspirujący badaczy różnych dyscyplin humanistycznych oraz posthumanistycznych, świetnie ilustruje identyfikator z 1915 roku in blanco podpisany przez komendanta Straży Miejskiej w Warszawie. Wypełniony odpowiednimi danymi, w sposób oficjalny potwierdza przynależność osoby do instytucji i daje jej określone uprawnienia, odróżnia ją od innych osób oraz ogranicza lub otwiera jej dostęp do wybranych miejsc.
Artefakty – te ściśle związane ze swoją epoką i jej społeczno-politycznymi warunkami – mogą również problematyzować warunki własnej komunikacji, odsyłać do siebie, wzajem się unieważniać albo podważać. W atmosferze hegemonicznych ideologii czasów z I Wojny Światowej taka pośrednia sprawczość przybiera postać walki o porządek symboliczny. Pochodzące z 1916 roku żartobliwe, ale też zjadliwe zawiadomienie do „wiernopoddanych cara”, informujące o rzekomym odjeździe „na łono matuszki Rossii” stanowi niezwykle ciekawy dokument, dający wyobrażenie o skali ówczesnej walki o hegemoniczną artykulację w przestrzeni publicznej. Napisany na maszynie żart jest nie tylko wyjątkowym przedmiotem w kolekcji o tak poważnym tonie, ale również pastiszem samej formy obwieszczenia. To jeden z tych przewrotnych przedmiotów, który podważa wagę pozostałych obiektów w zbiorze, wskazując na ich masową obecność na ulicach polskich miast oraz przeciwstawiając się ich sprawczości.
Przedmioty – traktowane jako materialnie istniejące, akumulujące historię obiekty – spełniają zatem w zbiorze Dokumentów Życia Społecznego różne funkcje, a wielość śladów, które w sobie noszą, świadczy o dynamice nie tylko macierzystej epoki, ale całego procesu dziejowego. W sto lat po uzyskaniu przez Polskę niepodległości możemy traktować te dokumenty nie tylko jako cenne źródło informacji o życiu społecznym czasów Wielkiej Wojny, ale również jako artefakty, pozwalające nam lepiej uchwycić i zrozumieć dynamikę burzliwego okresu przypadającego na lata 1914–1918.
____________