Holandia - Biblioteka Narodowa

EN

Holandia

Haga / Scheveningen

Zdarzyło się, że moje wędrówki bez planu przynosiły niespodziewany pożytek. Binnenhof, czyli dziedziniec wewnętrzny od dawna był moim ulubionym zespołem architektury w centrum Hagi. Otoczony Sadzawką, prawie cichy późnym popołudniem.

Delta [w:] Martwa natura z wędzidłem
Wrocław 1993

Dokładnie o dziewiętnastej wyjechałem, celem pogłębienia studiów, do Scheveningen. W tym czasie deszcz ustał. Zwały chmur na całym zachodzie. Kąpielisko, kabiny, kasyno oślepiająco białe, teraz pokrywał nalot fioletu. Tuż przed dwudziestą wszystko się zmieniło – rozpoczął się oszołamiający festiwal pary wodnej, trudne do opisania metamorfozy, formy, kolory, bo nawet słońce wieczoru przysłało frywolne różowości, operetkowe złoto.

Delta [w:] Martwa natura z wędzidłem
Wrocław 1993

Lejda

W cieniu starych platanów pomnik dzielnego burmistrza Pietera Adriaansza van der Werffa. Ma płaszcz zarzucony na ramiona, tak jakby szedł na zwykłe posiedzenie rady miejskiej, tylko rapier u boku świadczy, że wówczas rozstrzygały się sprawy życia i śmierci. Jest także w parku stara baszta, z której w czasie ostatniej nocy oblężenia działa hiszpańskie odłupały ogromny kawał muru. Zachował się jeszcze pamiętający tamte czasy ładny dom ozdobiony ptasim ornamentem.

Temat niebohaterski [w:] Martwa natura z wędzidłem
Wrocław 1993

Rotterdam

Rotterdam, muzeum Boymans-van Beuningen. Tuż koło schodów prowadzących na pierwsze piętro, a więc w miejscu niezbyt honorowym wisi obraz zatytułowany Chrystus w Emmaus. Dzieło nie figuruje w katalogu. Brak tabliczki, na której wypisane jest zwykle nazwisko twórcy płótna, a także daty jego urodzenia i śmierci. Dopiero po dłuższej inwestygacji dowiedziałem się, że obraz został zakupiony w roku 1938 na podstawie gwarancji dra Brediusa, za ogromną sumę przeszło pół miliona florenów, jako późno odkryty, ale niewątpliwy Vermeer. Fala powszechnego entuzjazmu powitała to odkrycie.

Mistrz z Delft [w:] „Mistrz z Delft” i inne utwory odnalezione
Warszawa 2008

Veere

Jest rzeczą rozsądną rozpoczynać zwiedzanie kraju nie od stolic czy miejsc oznaczonych w przewodniku „trzema gwiazdkami”, ale właśnie od zapadłej prowincji, poniechanej, osieroconej przez historię. [...] W istocie Veere – niegdyś sławne, ludne i bogate, jest teraz miastem zdegradowanym, jakby pozornym, bo pozbawionym własnego życia, odbijającym cudze życie, cudze światło, jak księżyc. Tylko w lecie jako port de plaisance wypełnia go tłum rozbawionych nomadów, potem schodzi pod ziemię i wiedzie utajoną egzystencję roślin. Jesienią robi wrażenie sztychu, w którym artysta, aby uwydatnić mury miejskie, budowle i fasady – usunął ludzi. Ulice i place są puste. Okiennice zamknięte. Na dzwonienie u bram nie odpowiada nikt.

Wygląda to tak, jakby miasteczko dotknęła epidemia, ale cały dramat został starannie ukryty, ofiary usunięto poza łudzące dekoracje idylli czy beztroski. Ogromna ilość sklepów z antykami; ich wystawy w łagodnym świetle zmierzchu, u schyłku dnia, wyglądają cmentarnie, jak wielkie martwe natury.

Laska ze srebrną gałką romansuje z wachlarzem.

Oświetlony bursztynowym światłem plac z ratuszem. Budowla ładna, cyzelowana w szczegółach, a przy tym mocna, szeroko rozsiadła na ziemi, dowód dawnej świetności. Na frontonie szereg rzeźb w niszach, portrety rajców, burmistrzów, dobroczyńców historii lokalnej.

W czasie nocnego błądzenia natknąłem się na potężny budynek, zwalisty, gładki – rzeźba boga bez twarzy. Wyłania się z nocy podobny do skały wyrastającej z morza. Ani jeden promień światła nie dochodził tutaj. Ciemna bryła pramaterii na tle nocnej czerni.

Delta [w:] Martwa natura z wędzidłem
Wrocław 1993

 

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego